Mieszane uczucia. Odradzanie i ostrzeżenia z każdej strony. Umiarkowany entuzjazm, ale decyzja podjęta. Pobudka w środku nocy. Wyjazd do Krakowa. Najlepszy czas w życiu! ♥ Skomplikowane kupowanie biletu. Mega mili panowie policjanci. Tłumy ludzi w każdym środku komunikacji i najbardziej ekstremalne wysiadanie z tramwaju w mojej historii. Zwiedzanie Błoni, a później sen pod automatami z kawą. Ucieczka przed burzą, płaszczyk, frytki i kukurydza. Oczekiwanie. Milion wydarzeń. Śpiewamy, tańczymy, jest najlepiej. Przyjeżdża oczekiwany gość. Słuchawki wszystko tłumaczą. Poszerzam zdolności językowe. Uważam na Krakowską chorągiewkę. Przemieszczanie się w międzynarodowym tłumie - kocham! Rozmowy w każdym języku. Tyle radości. Częstowanie żelkami w autobusie i cukierkami w tramwaju. Pomoc i życzliwość płynąca z każdej strony. Czterogodzinny marsz do Brzegów i podobny powrotny. Zapalone świeczki. Zimna noc, przerywana polsko-hiszpańską imprezą. Spanie pod włoską flagą. Pobudka razem z dwoma milionami ludzi. Trudne, ale cudowne warunki wszystkiego. Najlepsze na świecie nowe znajomości. Wydarzenia których nigdy nie zapomnę. Słońce grzejące niemiłosiernie, przeplatane gwałtownymi burzami. Dużo zrozumiałam, dużo ogarnęłam. Duma z tego, że sobie poradziłam. Radość, że zdecydowałam się tam być. Przeżycia życia. Bolesny powrót do rzeczywistości. Słoik bez możliwości otworzenia już zaczął kolekcjonować środki na Panamę.
Niestety nie miałam przyjemności być na ŚDM, a naprawdę chciałam, bo szkoda trochę nie być tam chociaż dnia. Jednak zdaję sobie sprawę, że ciężko by mi było w tym wielkim tłumie ludzi, w nieznanym mieście, maszerując godzinami. Nie mam w tym doświadczenia, a wierzę, że ci zaparci pielgrzymi już je posiadają i jest im łatwiej oraz czują się bardziej naturalnie w tym środowisku.
OdpowiedzUsuńJednak cieszę się Waszym szczęściem, że dobrze się bawiliście, a ja sama mam satysfakcję z tego, że Polska była przez kilka dni centrum świata i wypromowaliśmy nasz kraj. To się przyda na przyszłość. Byłam zaskoczona miłymi komentarzami obcokrajowców, którzy wypowiadali się w telewizji. Fajnie, że im się podobało. I Tobie też. ;)
Pozdrawiam, herbivicus.blogspot.com
Doświadczenie faktycznie mogło być trochę przydatne, ale gwarantuję Ci, że przez atmosferę tam panującą czułabyś się całkowicie naturalnie. :)
UsuńJa tam bym chyba cierpiał na antropopresję... ;D
OdpowiedzUsuńPowodzenia ze słoikiem. W zasadzie, to musi być SŁÓJ1 ;)
Albo będę wrzucać tylko papierowe. :D
UsuńO proszę, powodzi się! ;>
UsuńA jak. :D
UsuńZazdroszczę i jednocześnie życzę dużo wytrwałości w zbieraniu na wyjazd do Panamy :) Jak oglądałam relacje w telewizorze i widziałam ten rozentuzjazmowany tłum - naprawdę chciałam tam być i skakać razem z wami. :))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie miejsce gdzie warto było być. :)
UsuńCo prawda nie jestem katoliczką, ale chodząc po ulicach własnego miasta czułam ten klimat i uśmiech sam się pojawiał na twarzy ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest mega fajne, że nawet ludzie, którzy nie są katolikami podeszli do ŚDM z optymizmem. :)
UsuńAle zazdroszczę...Nie mogłam pojechać,ale też już zbieram na Panamę. Chciałabym doświadczyć czegoś takiego jak Ty...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zobaczymy się w Panamie. :)
UsuńPewnie rozumiesz mój światopogląd i powód, dla którego nie zazdroszczę ci tego wyjazdu, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńZapewne.
Ale mimo wszystko... wiadomo, zawsze dobrze uczestniczyć w tego typu wydarzeniach. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie, nowi ludzie i oczywiście poszerzanie zdolności językowych :D
Pozdro ;)
Rozumiem i oczywiście szanuję. :)
UsuńDokładnie. dużo było tam pozytywnych aspektów. ;)
Jak tak opisujesz, to coś niesamowitego! Aż żałuję, że mnie tam nie było :( Oglądałam ŚDM na kanapie w domu i po części już wtedy zaiskrzyła mi w głowie myśl 'jest jeszcze czas, można dojechać', ale nie dojechałam i teraz bardzo tego żałuję... Atmosfera musiała być świetna! :) Tylu młodych ludzi w jednym miejscu, skupionych w jednym celu :) coś pięknego :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci żebyś kiedyś jeszcze miała okazję wziąć udział. :*
UsuńTo musiało być coś niesamowitego.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. :)
UsuńZazdroszczę, bardzo. Sama miałam tam pojechać, jednak jak to bywa wszystko się pokomplikowało i zostałam w domu przed telewizorem. Byłam bardzo zaskoczona jak Ci wszyscy ludzie dobrze się bawili mimo różnic językowych :)
OdpowiedzUsuńX http://wszechswiatkontraja.blogspot.com/
Ja też! A te różnice tak naprawdę pomagały. :P
UsuńPiękne są takie przeżycia i wspomnienia, które dają nam siłę na każdy kolejny dzień :)
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane. :)
UsuńGdy to czytam, zazdroszczę pobytu tam i całej tej atmosfery, która z kolei przypomina mi całą serię wyjazdów, na których kiedyś miałam okazję bywać.
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze kiedyś uda Ci się być na czymś podobnym. ;)
UsuńJa nie lubię tłumów i takich zbieranin, ale fajnie było widzieć w moim mieście ludzi z ŚDM, jak tańczą, śpiewają i są radośni, a do tego tyle różnic, a połączyło coś ich wszystkich...
OdpowiedzUsuńNo dokładnie. :)
Usuń