Muzyka wypełnia mój pokój i mnie. Słońce dzielnie przenika barierę z liści i zagląda przez moje okno. W kubku stygnie kolejna kawa. Czerwone słodkie truskawki dodają energii. Minuty snu na długie godziny wszystkiego. Budzik otwiera kolejny rozdział. Milion książek, plików i notatek leży przede mną. Uczelniane zawirowania. Nowy dom w bibliotece. Brak czasu na wolność. Trwająca walka o przetrwanie. Nie zawsze wszystko wychodzi i idzie tą drogą, którą miało iść. Stres, stres, stres. To już niedługo. Dwa i pół tygodnia. Później odpocznę, zajmę się czymś innym.
Jestem wdzięczna za tych ludzi, którzy potrafią wesprzeć w trudnych chwilach. Którzy przypomną, że ponowne pisanie pracy to nie koniec świata, a wizja września, to wcale nie największy dramat. Cały czas walczę i na pewno się nie poddam. Żółty duszek pokazuje, że wszyscy przeżywają coś podobnego. To daje moc. Lody o smaku mango najlepszym lekarstwem na zły dzień. Długi wieczorny bieg najlepszym sposobem na wyrzucenie złej energii. Wnoszę się do nieba na pędzącej huśtawce i przez chwilę nie muszę myśleć o niczym. Weekendowe chwilowe oderwania od rzeczywistości. Nowe wrażenia, chwile przerwy, rozmowy, śmiech, szczęście mierzone procentami, pokonane kilometry. Już niedługo na co dzień. Właśnie tego chcę. Sama wybrałam. Mam to, czego oczekiwałam i mimo wszystko nigdy tego nie oddam. Nie oddam bez walki. Tak się cieszę z tego co mam. I z tego co będzie.
Najważniejsze to doceniać tych ludzi wokół siebie ;)
OdpowiedzUsuńLody mango jako lek na zło całego świata :]
Dokładnie. A sprzedają bez recepty. ;)
Usuńja najlepiej złą energię tracę kąpiąc się w wannie pełnej wody z lodami i lemoniadą :)
OdpowiedzUsuńnie pamiętam kiedy ostatni raz biegałam :(
weronikarudnicka.pl
Ja właśnie wolę aktywnie. ;)
UsuńTeż zawsze sobie tak mówię: "odpocznę później". :P
OdpowiedzUsuńTo jest dobra motywacja. Nawet jeśli to "później" nie nadchodzi. ;)
UsuńJa odpoczywam ;) Pozdawane wszystko w przedterminach :) a... Prace dyplomową piszę 4 raz i obrona przesunięta aż na październik. Tylko ze względu na okropnego promotora. I już miałam ją w marcu napisaną i pozaliczane w kwietniu wszystko na 5 a potem od niej słyszę, że jestem beznadziejna... Uhhh. Teraz trzęsę się przed jej kolejnym mailem...
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę! :) Ja, pisząc teraz swoje prace semestralne już się boję jak będzie wyglądał mój licencjat. ;)
UsuńNie ma czego ;p bo jako jedyna chodziłam właściwie na seminarium i zajęcia i mam pozaliczane przed terminem, gdzie niektórzy jeszcze coś zaliczają i mają pierwszy rozdział a obronią się w lipcu (inny promotor) a ja kurde mam dopiero październik i ona co chwila zmienia zdanie. Czekam na maila i się chyba pochlastam ;p wiem nawet, że znów jej się coś niespodoba.
UsuńTo zdecydowanie mam radę do zapamiętania - dobrze wybrać promotora. :)
UsuńWypytać każdego :P najlepiej tych co kończą :P Bo ja z nią miałam zajęcia, na początku było super a dosłownie na ostatniej prostej się zbuntowała...
Usuńwalcz studentko, nie daj się! a w swoją plejlistę wpleć we are the champions! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że 24 czerwca to będzie królować na mojej playliście. ;)
Usuńi również zapraszam do mnie częściej, czasem nie bywam nudna :D a Ciebie zaobserwuję, o!
OdpowiedzUsuńNa pewno będę wpadać. :)
UsuńPieknie opisana walka z nauką, walcz jak najlepiej i wygraj wszystko :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia Ci życzę i dotrwania do upragnionego odpoczynku.
Dziękuję! <3
UsuńNajważniejsze żeby się nie poddawać. Trzymam kciuki żeby się udało :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, na pewno dasz sobie radę. A mieć przy sobie ludzi, którzy potrafią nas wesprzec i są przy nas, to coś cudownego.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Najlepsze w trudnych chwilach. ;)
Usuńja w tym tygodniu i w przyszłym będę biegać za wpisami i choc nie jest to uciążliwe, aż tak bardzo, to jednak stresujące. w ogóle uczelnia mnie ostatnio bardzo stresuje i nawet nie idzie mi jeszcze w stanie przyswoić, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńa truskawki dobre na wszystko :)
Właśnie mnie też. Czuję, że pod koniec tego miesiąca będę miała jakieś zaburzenia psychiczne z tego stresu...
UsuńMi żółty duszek mówi, że wszyscy jedzą już truskawki, a ja jeszcze nie miałem okazji w tym roku! :D
OdpowiedzUsuńTo musisz szybko nadrobić. Mogę Ci wysłać snapa z truskawkami dla motywacji. :P
UsuńTwoje posty za każdym razem dodają mi wiary w ludzi, w możliwości, w to, że będzie dobrze, dodając do tego szczyptę ukojenia i spokoju, którego również Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńNie chcę Cię dobijać, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że po TYCH dwóch ciężkich tygodniach czeka Cię jeszcze kilka/kilkanaście takich niemiłych okresów w życiu? Jeszcze nie raz będziesz musiała odwiesić swoją wolność w przedpokoju na kołku :C
OdpowiedzUsuńDzięki za brutalne uświadomienie. :P A tak serio, to tak, wiem o tym, ale to dopiero za pół roku (jeśli teraz wyjdzie), a to jeszcze baaaaardzo dużo czasu. )
UsuńAle Ty pięknie piszesz <3 życzę Ci powodzenia :)
OdpowiedzUsuńseeking-neverland.blogspot.com
Jej. Dziękuję. :*
UsuńDobrze jet znać po prostu jakąś...datę graniczną. Jeśli wiesz, że będziesz mogła odpocząć, znaleźć swój spokój i czas, to wtedy...parcie do celu jest mimo wszystko łatwiejsze. Ma jasno określony sens. I najważniejsze właśnie...że ty ten ses widzisz, czujesz.
OdpowiedzUsuńDokładnie, gdyby nie było takiego punktu odniesienia, to chyba bym się załamała. ;)
UsuńTak naprawdę receptą na szczęcie, jest radość z tego co posiadamy :) I dobrze, że Ty to czujesz
OdpowiedzUsuń