poniedziałek, 13 lutego 2017

TYSIĄCE WYJAŚNIEŃ SENSU

Tydzień minął nawet nie wiem kiedy. Jeszcze jeden przede mną, ale już jestem gotowa na następny semestr. Umysł wyczyszczony i wypoczęty, już czeka na nowe wyzwania. Posesyjne imprezy to najlepsza rzecz na świecie, zwłaszcza kiedy jest co świętować. Chupachupsowe shoty to życie. Wieczory grupowych integracji i kolejnych przeżyć w sprawdzonym towarzystwie. Późne powroty i nocne autobusy, które zawsze wiozą jakąś historię do wspominania. Dużo śmiechu, zawsze i ze wszystkiego. Taniec zastępuje trening. Nowe znajomości i dużo miłych słów. Fajnie jest. Sześciogodzinny stukot kół pociągu i jesteśmy w innym świecie. Imprezy z okazji przyjazdu do domu. Nieprzewidywalność sytuacji. Szybkie akcje i szybkie zmiany. Jedna noc potrafi dużo uświadomić. Będzie coraz lepiej. Poranki w łóżku z laptopem i "How to get away with murder", czy to już uzależnienie? Plany na życie z niewyraźnych szkiców zaczynają stawać się rysunkami. Te mniej odległe zostają zatwierdzone. Niektóre na pewno się udadzą, inne nie wiadomo, trzymajcie kciuki. Muzyczny początek czerwca coraz bardziej w zasięgu rąk. To będzie dobry rok, bo innej opcji nie ma. Miło jest słyszeć, że widać efekty pracy. Zwłaszcza tej nad sobą. Dlatego nie przestanę. Zawsze do przodu!